Chyba każdy bawił się w piratów jako dziecko. Przygody inspirowane abordażami bogatych statków kupieckich i legendami o zaginionych podwodnych skarbach napędzały wyobraźnię wielu kilkulatków. Przychodzi moment, że trzeba dorosnąć i stawić czoła rzeczywistości. Niespodziewanie okazuje się, że wiele zaginionych skarbów istnieje naprawdę. A przynajmniej tak mówią. W końcu wszyscy ich szukają…
Tony złota, góry kamieni szlachetnych – każdy słyszał o skarbach, które tylko czekają gdzieś, by zostać odkryte. Najbardziej spektakularne zaginione skarby to te zrabowane przez piratów, ale nie tylko. Nie wolno zapominać o bogactwach, które były wywożone na pokładach statków do Europy. Wiele z nich nie dotarło na miejsce i spoczęło głęboko pod powierzchnią wody, gdzieś wśród raf koralowych i oceanicznej fauny. Hobbyści szacują, że wartość wszystkich zaginionych skarbów ludzkości jest liczona w dziesiątkach miliardów dolarów. Poniżej znajduje się subiektywna lista tych najbardziej spektakularnych. Gdyby tylko odnaleźć jeden z nich…
El Dorado
El Dorado to legendarna kraina w Ameryce Południowej wypełniona złotem. Jej nazwa pochodzi od skróconego hiszpańskiego określenia „el hombre dorado”, czyli „człowiek olśniony złotem”. Jedna z popularniejszych legend mówi, że „złoty człowiek” (znany jako „el dorado”) wskoczył do świętego jeziora, a zwolennicy zaczęli wrzucać do niego ofiary w formie klejnotów i kosztowności.
Opowieść ta pochodzi od pierwszych hiszpańskich konkwistadorów, którzy podczas poszukiwania złota dowiedzieli się o rytuale oklejania jednego z wodzów Indian pyłem złota i obmywaniu w jeziorze Guatavita w Andach Północnych (dzisiejsza Kolumbia). Tradycja, która faktycznie istniała, została zaprzestana grubo przed przybyciem Kolumba, o czym europejscy poszukiwacze nie wiedzieli.
El Dorado poszukiwano wszędzie, ale za najpewniejszą lokalizację uznano jezioro Guatavita. Hiszpanie próbowali nawet osuszać jezioro, a podczas tego procesu znaleziono szmaragd wielkości kurzego jaja, złote berło, napierśnik i inne kosztowności. Niestety, od 1965 r. jezioro jest pomnikiem narodowym, więc wszyscy poszukiwacze skarbów muszą obejść się smakiem. A podobno kosztowności spoczywające na jego dnie są warte kilkaset milionów dolarów.
Skarb Nuestra Senora de Atocha
Nuestra Senora de Atocha to hiszpański XVII-wieczny galeon należący do tzw. Srebrnej Floty. Statek zatonął w 1622 r. podczas huraganu w pobliżu Florydy z ogromnym ładunkiem kosztowności na pokładzie – milionem srebrnych monet peso, 20 tonami srebrnych sztabek, 27 kilogramami szmaragdów i 35 skrzyniami złota. Dzisiaj wartość ładunku szacuje się na ponad 700 milionów dolarów. Katastrofę przeżyło tylko 4 marynarzy, którzy ujawnili przybliżone położenie statku. Udało się go odnaleźć w 1985 r. przez słynnego łowcę skarbów Mela Fishera.
Analiza archeologiczna wraku ujawniła, że kadłub miał istotne wady konstrukcyjne spowodowane nadmiernymi oszczędnościami materiałowymi poczynionymi przez konstruktorów. Część kosztowności Nuestra Senora de Atocha wydobyto na powierzchnię, ale część nadal jest przykryta morskim dnem i czeka na odkrywców. Wartość pozostałego w oceanicznych czeluściach skarbu szacuje się na ponad 200 milionów dolarów. Może warto się pofatygować?
Bursztynowa Komnata
Bursztynowa Komnata to kompletny bursztynowy wystrój komnaty zamówiony przez Fryderyka I u gdańskich mistrzów rzemiosła. Stał się symbolem zaginionego skarbu, który wciąż czeka na odkrycie. Bursztynowa Komnata w 1941 r. została zrabowana przez Niemców, a wkrótce potem przewieziono ją w skrzyniach do zamku krzyżaków w Królewcu. W 1944 r. komnatę zapakowano do zamkowych podziemi i to właśnie je uznaje się za ostatnią pewną lokalizację skarbu.
Armia Czerwona zdobyła Królewiec w 1945 r., ale Bursztynowej Komnaty wtedy nie odnaleziono. Kustosz zamkowy – dr Alfred Rohde – zatrzymany przez Rosjan nie wyjawił tajemnicy spoczynku kosztowności, a wkrótce zmarł w tajemniczych okolicznościach. Bursztynowej Komnaty przez lata szukały tysiące amatorów, urzędników ministerstw kultury Polski, Niemiec i ZSSR oraz służby specjalne. O zdanie pytano radiestetów i jasnowidzów, ale majestatycznego wystroju komnaty nie odnaleziono.
Bursztynowa Komnata mogła zostać ukryta w Krakowie, Pasłęku, Zamku w Człuchowie, Giżycku, Górach Sowich, Nysie, Szklarskiej Porębie, Kaliningradzie, na niemieckim statku MSS Wilhelm Gustloff zatopionym w styczniu 1945 r. czy samolocie, który spadł do jeziora Resko Przymorskie. Niewykluczone, że arcydzieło pochłonął ogień podczas pożaru królewieckiego zamku, bombardowania przez alianckie samoloty lub oblężenia przez Armię Czerwoną w 1945 r. Poszukiwacze skarbów mają jednak nadzieje, że Bursztynowa Komnata gdzieś tam jest. I wciąż na nich czeka.
Skarb braci Lafitte
Jean Lafitte był XIX-wiecznym piratem i korsarzem, który wraz ze swoim bratem Pierrem zarabiał na życie rabując statki handlowe, głównie w regionie Zatoki Meksykańskiej. Wszystkie pozyskane w ten sposób towary sprzedawał na bieżąco w pobliskich portach. Legenda głosi, że fortuna Jeana i Pierre’a Lafitte zaczęła tak błyskawicznie rosnąć, że część skarbów piraci musieli zakopywać. Nie wiadomo gdzie miało to być, choć znawcy tematu największe szanse dają wybrzeżu Nowego Orelanu lub Jeziora Borgne. Wartość całego skarbu braci Lafitte jest trudna do oszacowania, choć pod koniec swojej pirackiej kariery korsarze mieli podobno aż 50 statków pełnych kosztowności. Nie wiadomo ile w tym prawdy, bo nawet część legendarnego skarbu nie została odnaleziona.
Skarb Czarnobrodego
Czarnobrody to legendarny angielski pirat, który w latach 1716-1718 siał postrach na Morzu Karaibskim. Postać ta pojawia się w jednej z części słynnych „Piratów z Karaibów”. Czarnobrody naprawdę nazywał się Edward Teach i jest uznawany za jednego z najgroźniejszych piratów w historii ludzkości. U szczytu swojej nieprzeciętnej kariery dysponował 4 doskonale uzbrojonymi statkami, 60 działami i ponad 400-osobową załogą. Główną jednostką Czarnobrodego był okręt Zemsta Królowej Anny, którego wrak odnaleziono w 1996 r. u wybrzeży Karoliny Północnej. We wraku brakowało skarbu Czarnobrodego, którego wartość szacowano na 10 milionów dolarów. Oznacza to, że albo ktoś już wcześniej go wydobył, albo Czarnobrody zabrał tajemnicę jego lokalizacji ze sobą do grobu.
Złota flotylla
W 1715 r. stworzono składającą się z 11 okrętów flotyllę, które miały przewieźć do Europy złoto zrabowane przez Hiszpanów z Nowego Świata. Każdy ze statków był po brzegi wypełniony klejnotami, srebrem, złotem i różnego rodzaju kosztownościami. Ich całkowity koszt jest szacowany na astronomiczną kwotę 2 miliardów dolarów.
Przez jakiś czas statki cumowały w Hawanie i miały wyruszyć w drogę tuż przed rozpoczęciem pory huraganów, gdyż w tym czasie zmniejszało się ryzyko ataku piratów. Niestety, tym razem to siły natury zadecydowały o przeznaczeniu skarbu. Gigantyczny sztorm zatopił wszystkie statki zaledwie 7 dni po opuszczeniu portu startowego. Do dzisiaj nie odnaleziono większości skarbu. Za zaginione uznaje się całe 4 statki i górę kosztowności szacowaną na ponad miliard dolarów.
Afrykańskie złoto
W latach 1899-1902 pomiędzy republikami Transwalu i Oranii a Imperium Brytyjskim toczyła się druga wojna burska. Walczący Burowie, będący potomkami holenderskich osadników, zdawali sobie sprawę, że wkrótce przegrają, więc postanowili całe złoto i kosztowności wywieźć z Pretorii. Większość złota zabrał na swój statek uciekający do Mozambiku prezydent Transwalu, Paul Kruger. Po dotarciu na miejsce, zakopał skarb w buszu. Do dzisiaj nikt go nie odnalazł, mimo że w 2001 r. pojawiły się plotki o domniemanym odnalezieniu kosztowności.
Skarby z Flor de la Mar
Flor de la Mar (Kwiat Morza) to portugalski 400-tonowy statek zwodowany w 1502 r. Dowodził nim Alfonso de Albuquerque, jeden z twórców portugalskiego imperium kolonialnego. Kapitan w 1511 r. załadował statek po brzegi złotem, kosztownościami daniną zapłaconą przez króla Syjamu. Niestety, kapitanowi Albuquerque nie było dane dotrzeć do portugalskiego króla. W cieśninie Malakki Flor de la Mar dopadł sztorm, który rzucił statkiem na skały Sumatry powodując jego przełamanie na pół i zatonięcie. Wszystkie skarby na zawsze spoczęły w morzu. Na pokładzie statku miało być ponad 60 ton złota o wartości blisko 3 miliardów dolarów. Po kilkuset latach skarby są przykryte grubą warstwą piasku, a duża niedokładność szesnastowiecznych map utrudnia jego wydobycie.
Klejnoty Limy
W 1820 r. w Limie panowały rewolucyjne nastroje, z powodu których hiszpańscy konkwistadorzy zdecydowali o wysłaniu nagromadzonych przez lata w Peru zasobów kruszców i kosztowności do Meksyku. Na ich nieszczęście, pod ręką znajdował się kapitan William Thompson, o którego pirackiej przeszłości nie wiedziano. Na statek zapakowano więc kosztowności o wartości 70-80 milionów dolarów, w tym dwie złote figury Matki Boskiej naturalnych rozmiarów. Podczas rejsu do Meksyku, Thompson wymordował wszystkich hiszpańskich żołnierzy i skierował się na Ocean Indyjski, gdzie w pobliżu Wysp Kokosowych ukrył łup. Thompson szybko został złapany, a w zamian za darowanie życia obiecał wskazać miejsce spoczynku skarbu. Podczas ekspedycji sprytnemu piratowi udało się zbiec do dżungli, i nikt już go później nigdy nie widział. Pomimo ponad 300 wypraw, do dziś nie udało się trafić nawet na ślad skarbów z Limy.
Wyspa Dębów
Wyspa Dębów to niewielka wysepka u wybrzeży Nowej Szkocji w Kanadzie, która jest znana z powodu znajdującej się tam Studni Pieniędzy. Zasypany studnię o średnicy 3 metrów w 1795 r. odkryła grupka nastolatków, którzy poszukiwali skarbu kapitana Williama Kidda. Chłopcy dokopali się do głębokości ok. 7 metrów, co trzy metry trafiając na drewniane podesty. Wkrótce potem eksploracją Studni Pieniędzy zajęły się poważniejsze firmy, które dokopały się do 30 metra, cały czas znajdując co 3 metry pokłady z bali.
Podobno udało się dokopać do komory wypełnionej tajemniczymi skrzyniami, jednak kolejne ekspedycje systematycznie niszczyły studnię, utrudniając drogę do skarbu. Po dziś dzień woda skutecznie broni dostępu do tajemniczych skrzyń. Nie pomagają ani komputery, ani zaawansowane maszyny górnicze. Co znajduje się w tak pilnie strzeżonych przez Naturę kufrach? Teorii jest wiele – skarb templariuszy, piratów, angielskich wojsk kolonialnych, a nawet sekrety kosmitów. Najbardziej niezwykła teoria zakłada, że Studnię Pieniędzy stworzył angielski filozof Francis Bacon, by ukryć dokumenty dowodzące, że to on jest autorem dzieł Szekspira. Dzisiaj Wyspa Dębów jest własnością prywatną, a jej zwiedzanie wymaga uzyskania odpowiedniej zgody.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.