Polskie samochody nie kojarzą się nam zazwyczaj z niczym ekscytującym. Widzimy Poloneza, Malucha czy „dużego Fiata”. Jest jednak szansa na znaczącą zmianę. Czy nazwa „Hussarya” jeszcze raz zapisze się w naszej pamięci?
Polska nigdy nie słynęła z produkcji supersamochodów. Dlaczego więc ten projekt wzbudza tyle zainteresowania w naszym kraju oraz za granicą? Jedno nazwisko – Lee Noble. Brytyjski biznesmen, ale przede wszytkim inżynier i konstruktor samochodów. Założyciel firmy Noble Automotive Ltd., słynącej z produkcji krótkich serii superszybkich, tylnonapędowych aut z centralnie umieszczonym silnikiem. Sloganem reklamowym marki jest zdanie: „Perfekcją jest sama droga, nie cel podróży”, łatwo więc zrozumieć, na czym skupia się Brytyjczyk przy projektowaniu samochodów. Przy tworzeniu polskiej Hussaryi, Noble był odpowiedzialny za odpowiednie zestrojenie podwozia i zawieszenia, uczestniczył także w testach. Należy oczekiwać, że będzie partycypował również w dalszych pracach nad Arrinerą, gdyż jest członkiem rady nadzorczej koncernu oraz jego akcjonariuszem.
Nazwa projektu wywodzi się oczywiście od polskiej, historycznej formacji bojowej, słynnej w XVI, XVII i XVIII wieku. Husaria była znana przede wszystkim z szybkości, niezwykłej zwinności na polu bitwy, oraz siły, dzięki którym długo pozostawała niepokonana. Husarze słynęli również z niepowtarzalnego stylu. Wszystkie te cechy mają charakteryzować również polski supersamochód. Pierwszy prototyp Hussaryi został zaprezentowany w 2011 roku. Wzbudził on niejakie zainteresowanie, jednak był krytykowany za swój wygląd, mający być nieudaną kopią sylwetek samochodów Lamborghini. Za napęd miał służyć 6,2-litrowy silnik V8 o mocy 650 KM. Ostateczna wersja Arrinery Hussaryi, zaprezentowana na targach motoryzacyjnych w Poznaniu, wygląda już jednak znacznie lepiej, a i dane techniczne samochodu uległy zmianie i obecnie prezentują się naprawdę ciekawie. Sercem pojazdu ma być ośmiocylindrowy silnik o pojemności 8,2 l, wyprodukowany w Stanach Zjednoczonych przez „jednego z globalnych dostawców”, jak mówią sami twórcy Hussaryi, lecz dedykowany konkretnie do tego samochodu. Oferować ma moc ponad 800 KM i moment obrotowy na poziomie 900 Nm. Pierwsze dane mówiły o maksymalnej prędkości w granicach 340 km/h i pierwszej „setce” na liczniku po 3,2 s, jednak miały one dotyczyć poprzedniej jednostki napędowej. Spodziewamy się, że przy zwiększonej mocy i momencie obrotowym będą one jeszcze bardziej imponujące.
Producent twierdzi, że samochód oferuje dużą radość i niezapomniane wrażenia z jazdy nie tylko przy wysokich prędkościach, ale także w codziennej jeździe. Sprzyjać temu ma świetna trakcja Hussaryi, w którą raczej należy wierzyć, jako że sygnuje ją wspomniany wcześniej Lee Noble. Aktywny układ aerodynamiczny samochodu również czuwa nad jego przyczepnością i stabilnością. Sama nazwa – Arrinera – ma mieć swoje korzenie w baskijskim słowie „arintzea”, oznaczającym opływową linię. Z tyłu zamontowano spojler, który służy także za hamulec aerodynamiczny. Przy normalnej jeździe poprawia stabilność samochodu oraz dociska napędzaną oś do jezdni, natomiast przy hamowaniu ustawia się bardziej pionowo, generując dodatkowy opór powietrza i skracając drogę hamowania (producent twierdzi, że przy redukowaniu prędkości z ponad 300 km/h pozwala zatrzymać pojazd nawet kilkadziesiąt metrów wcześniej). Spojler może zostać również wysunięty „na żądanie” za naciśnięciem odpowiedniego guzika. W modelu produkcyjnym zrezygnowano z zainstalowanych w prototypie drzwi otwieranych do góry w stylu znanym z Lamborghini.
Idąc za najnowszymi trendami w światowej motoryzacji, również Arrinera skupiła się na redukcji masy produkowanego samochodu. Powszechnie używane w wyczynowych bolidach wyścigowych włókno węglowe oraz stosowany głównie w sferze militarnej kevlar znalazły zastosowanie również w Hussaryi. Zmniejszają one masę pojazdu, pozwalając jednocześnie na utrzymanie sztywności niezbędnej w samochodzie sportowym. Nad trwałością nadwozia ma czuwać z kolei grafen, który jest najnowszym osiągnięciem światowej nauki. Cechuje się on niesamowitą wręcz twardością i wytrzymałością, ma również wiele innych cech pożądanych w motoryzacji. Za badania nad grafenem w 2010 roku przyznana została Nagroda Nobla w dziedzinie fizyki, zatem jeżeli producentowi rzeczywiście uda się użyć tego tworzywa w Hussaryi, będziemy świadkami naprawdę rewolucyjnego osiągnięcia motoryzacyjnego.
Arrinera Hussarya wyróżniać ma się także gamą oferowanych kolorów karoserii, opracowanych przez amerykańską firmę PPG Industries. Lakier o wzmocnionej twardości i półmatowej strukturze ma podkreślać zadziorny charakter nadwozia, nadając mu również dojrzały wygląd. Każda wartwa lakieru ma zawierać perłowy pigment, tworząc delikatny, fioletowy połysk.
Pierwotnie zakładano wyprodukowanie pierwszych egzemplarzy jeszcze w 2013 roku, jednak premiera rynkowa Hussaryi była wielokrotnie przekładana. Po pojawieniu się Arrinery w Poznaniu należy oczekiwać, że data ustalona na 2016 rok jest już tą ostateczną. Nagrodą za wydłużony czas oczekiwania będzie specjalna, limitowana wersja Hussaryi, opatrzona oznaczeniem „33”, mająca składać się z 33 egzemplarzy o luksusowym wyposażeniu i wyróżniających elementach dekoracyjnych wnętrza oraz nadwozia. Rezerwacja modeli jest możliwa wyłącznie po wpłaceniu zaliczki.
Wydaje się, że Arrinera Hussarya w końcu wyjedzie na drogi. Dowodem na to może być wypowiedź Marka Sicińskiego, prezesa Podlaskiej Wytwórni Struktur Kompozytowych, który potwierdził, że została podpisana przedwstępna umowa o współpracy przy produkcji poszycia do pierwszego polskiego supersamochodu.
- Zobacz także | Koenigsegg Regera – samochód, jakiego jeszcze nie było
Łukasz Tomkiewicz, prezes zarządu Arrinery, na targach w Poznaniu potwierdził otrzymanie około 220 zapytań z całego świata oraz 38 z Polski. Według Tomkiewicza, prędkość maksymalna Hussaryi ma oscylować w granicach 390 km/h a już w sierpniu bądź wrześniu możemy się spodziewać wersji wyścigowej tego modelu. Wersja drogowa spodziewana jest w 2016 roku. Cena wersji prezentowanej w 2011 roku była szacowana na około 160 tysięcy euro, jednak przy zwiększonych osiągach oraz większej liczbie znanych szczegółów na temat Hussaryi kwota na z pewnością wzrośnie. Już za parę miesięcy powinniśmy się przekonać, czy polska myśl techniczna zagości na światowych salonach motoryzacyjnych i czy słowo „husaria” jeszcze raz będzie wymawiane z obawą, tym razem przez włoskich producentów supersamochodów.
A tak Hussarya opuszczała teren poznańskiego Auto Show
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Po komentarzach widać kto komentuje, Polacy z krwi i cebuli, Nie ważne co, nie ważne czy dobre, ważne że polskie więc trzeba zgnoić.
A najęci do powiedzenia mają ci, którzy najmniej znają się w temacie. Nie lubię tego zwrotu ale powiem : jakie to polskie!
Widać obaj nie znacie zagranicznych for internetowych. Tam jest to samo tylko pojawiło się wcześniej niż u nas.
Zrobili literówkę w skrócie pod logiem Michelin (4 zdjęcie)- jako pierwsza litera powinno być „L”.
szczerze wątpiłem w ten projekt ale teraz widzę ze coś z tego będzie ryk silnika piękny w dzisiejszych czasach rzadkość mocą aż kipi widać ze wystarczy tylko pogłaskać pedał gazu i sam Noble pomagał przy budowie mało tego on ma udziały w firmie to będzie ciągnął projekt do końca sami Polacy by nie ukończyli za małe doświadczenie zabawka dla miliardera super może nie będzie najszybszy na torze ale ilość frajdy którą będzie oferował na pewno będzie ogromna jak bym kiedyś kupował samochód tego pokroju na pewno rozpatrzył bym hussarie ale to tylko marzenia
haaah podbija… kieszenie jelonkow w cebul-landzie 🙂
w castoramie sie cieszą ze sprzedaż blachowkrętów wzrośnie 😉
Mógłbyś rozwinąć swą głęboką myśl bo my maluczcy za głupi jesteśmy i jej pojąć nie możemy?
„Producent twierdzi, że samochód oferuje dużą radość i niezapomniane wrażenia z jazdy nie tylko przy wysokich prędkościach, ale także w codziennej jeździe. Sprzyjać temu ma świetna trakcja Hussaryi, w którą raczej należy wierzyć,”
No, szczególnie po tym jak na filmiku zarzuca go przy 20 km/h. Lepszej kontroli trakcji w życiu nie widziałem. Polacy pionierami slow-driftu.
Poza tym jeszcze niczego nie podbił bo go nie ma.
a może miał wyłączoną kontrolę trakcji? Pomyślałeś o tym?
A pomysałeś, że to auto może np nie mieć kontroli trakcji, przecież nie jest to w samochodach wymagane. Kontrola trakcji to tylko pomoc, popatrz na specyfikacje sportowych supersamochodów, te limitowane żądło kiedy ją mają (Nobel m600). Kontrola to tylko pomoc, a prawdziwa sztuka jazdy to poradzić sobie z jazdą takim autem bez wspomagaczy. Kontrola trakcji w takim aucie to tak jakby ktoś na siłowni pomagał nam ciężary podnosić.
Wystarczy włączyć jakikolwiek filmik z jakimkolwiek supersamochodem żeby zobaczyć, że – przy odpowiednich umiejętnościach – KAŻDY samochód można wprowadzić w poślizg. Trakcja nie ma tu nic do rzeczy. Polecam zwłaszcza filmy publikowane przez Chrisa Harrisa. Lata bokami w Ferrari, McLarenach i całej reszcie, a chyba nie zarzucisz tym samochodom słabej trakcji…? Poza tym trakcja a kontrola trakcji to dwie zupelnie rozne rzeczy. Trakcja=przyczepnosc. Kontrola trakcji=system komputerowy odpowiedzialny za hamowanie slizgajacego sie kola. Mi chodzilo o to pierwsze, tak zreszta jest napisane.
Właśnie o takie poślizgi chodzi w takich autach bo to są auta do dawania frajdy na torach, pustych drogach, placach, a nie jeżdżenia po zakupy do Biedronki przez centrum Pcimia Dolnego.
Po pierwsze, nie „polski” samochód.
Po drugie, nie ma na swoim koncie jak na razie nawet jednego wyróżniającego go osiągnięcia.
I po trzecie, w zestawieniu z prawdziwymi zabawkami do ścigania się, z ledwością się broni.
Po czwarte, nie da się przyjąć, że w tym kraju można coś zrobić (samemu lub przy współpracy). Trzeba być anty. Bo sie nie uda, bo sie nie sprzeda, bo słabe osiągi bo to polskie to musi być gówniane. Najlepiej narzekać i siedzieć na dupie i nic nie robić. A może po prostu szlak cię trafia, że sobie tego auta nie kupisz, a jak go nie masz to znaczy że to szrot i w ogóle.
Nie mają prawa nazywać go polskim samochodem, skoro nie został w pełni z myśli polaków zbudowany. Nie ma w tym drugiego dna.
Czyli Pagani nie jest włoskim samochodem bo ma silniki mercedesa? Uwielbiam takie gadanie… Nie mam zaplecza do skonstruowania 100% naszego pojazdu, a od czegoś trzeba zacząć.
Wielu podchodzi do tematu dosłownie. Przykład z silnikiem, to już najgłupszy z możliwych przykładów. W końcu to serce samochodu.
Kamil 31. A jaki wg ciebie jest najlepszy przykład bo zaprzeczasz sam sobie w tym co piszesz. To nie są „masówki” jak Ferrari czy Lambo z własnym zapleczem. Każdy z producentów limitowanych samochodów posiłkuje się ty co jest juź na rynku i modyfikuje to pod siebie. Bo z twojej wypowiedzi wynika tylko, że w tym kraju nic sie nie robi i lepiej żeby tak zostało. A jak już coś powstaje (z udziałem kapitału obcego lub bez) to trzeba na sile sie bronić przed nazwaniem tego polskim. Bo co, bo wstyd czy o co chodzi?